Paliłam.. czasami jeden papieros po drugim. Jak byłam zła lub zestresowana to zdarzało się również jeden od drugiego. Czasem słabsze innym razem mocniejsze, tańsze lub droższe to w zależności od tego ile akurat miałam pieniędzy ale paliłam i to dość długo. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to był mój nałóg.
Swoją przygodę z nikotyną rozpoczęłam bardzo wcześnie bo z tego co pamiętam pierwszy raz spróbowałam papierosa jako dzieciak w szkole podstawowej i było to chyba w trzeciej albo czwartej klasie.
Jest się czym chwalić, ktoś by powiedział. Zgadzam się z tym w stu procentach ale to czym zamierzam się pochwalić będzie na końcu.
Poznałam smak papierosa bardzo wcześnie, nie smakował mi on na początku o ile w ogóle papieros może smakować, a jednak nauczyłam się palić i byłam nałogowym palaczem. Nikotyna uzależniła mnie do tego stopnia, że nie potrafiłam sobie wyobrazić wypicia porannej kawy bez papierosa.
Palenie rzucałam wiele razy, przy różnych okazjach na różne sposoby i z różnym skutkiem. Ja naprawdę chciałam przestać palić.
Każdy mój powrót do palenia, a jednocześnie każdą porażkę w odstawianiu nikotyny potrafiłam sobie doskonale wytłumaczyć. A to kawa nie smakuje tak dobrze bez papierosa, a teraz mam mnóstwo stresu i mnie to uspokaja, albo tylko jednego lecz potem był kolejny
i kolejny, takie dziecinne tłumaczenia. Niczym alkoholik, który musi pić, ja czułam, że muszę palić.
Kiedy udawało mi się nie palić stawałam się nie do wytrzymania dla otoczenia, "warczałam i gryzłam" pod byle pretekstem, ot taki skutek uboczny braku nikotyny.
Gdybym miała określić jak długo paliłam hmm... dziesięć lat na pewno,
a może i dłużej. Nie jestem z tego wcale dumna, nie będę też oceniać tego pod kątem finansowym, że wypaliłam np. równowartość domu albo luksusowego samochodu. Było minęło. Jeszcze nikt nie wynalazł wehikułu czasu, który pozwoliłby mi cofnąć czas. Szkoda. Wykorzystałabym wtedy moją obecną wiedzę aby trochę inaczej pokierować swoją osóbką, żeby tylko nie nauczyć się palić.
Teraz to z czego jestem bardzo dumna. Udało mi się wreszcie rzucić palenie !!! i przyszło mi to z taką łatwością, że każdemu chwalę się na prawo i lewo. Jest powód do tego żeby być z siebie dumnym? Jest! Można się tym pochwalić? Można. Uważam nawet, że trzeba jeśli tylko można przeciągnąć kogoś na stronę tych nie palących to czemu nie.
A zważywszy jeszcze na to, że tak ciężki przypadek jak ja sobie z tym poradził to tym bardziej trzeba uświadamiać palących,
że jednak się da.
A na deser zdradzę przepis jak to zrobiłam?
Otóż dostałam od mojej koleżanki takie oto pudełeczko.
Nie zawierało ono wszystkich tabletek ponieważ ona też próbowała rzucić ale jak sama powiedziała "szału nie było", a kiedy usłyszała,
że ja po raz kolejny noszę się z zamiarem zaprzestania palenia podsunęła mi je.
Po przeczytaniu ulotki pełna wątpliwości rozpoczęłam leczenie, tak leczenie z uzależnienia od nikotyny. Działanie Tabexu odczułam już po zażyciu pierwszych tabletek, zmienił mi całkowicie "smak" papierosa lecz nie byłam w stanie mimo to pożegnać się z paleniem. Nie rzuciłam w piątym dniu tak jak było napisane w ulotce. Pomyślałam, na moją znajomą nie podziałało na mnie też może to kolejny dobrze rozreklamowany produkt, który w ogóle jest nie skuteczny tak samo jak e-papieros. Lecz w całym tym niepowodzeniu zauważyłam jeden pozytywny efekt zażywania Tabexu, a mianowicie znacznie ograniczyłam palenie, nawet do dwóch sztuk dziennie. Dlatego właśnie nie przestałam przyjmować tych tabletek dotąd aż faktycznie mój organizm przestał domagać się papierosa. Wiem, że może nie powinnam tak długo brać Tabexu, a ulotki dodawane do leków są po to aby po przeczytaniu ich, stosować się do zaleceń producenta. Ale może ja właśnie potrzebowałam dwóch opakowań żeby całkiem rzucić palenie, a nie pięciu dni tak jak mówi ulotka.
Ostatniego swojego papierosa wypaliłam w poniedziałek 18 sierpnia
i dziś bez żalu na pytanie: Palisz? Odpowiadam: Nie dziękuję. Stało się to bezboleśnie i bez jakiegoś większego ciśnienia na papierosa, ci co rzucali wiedzą co mam na myśli. A ja tak po prostu przestałam palić.
A teraz najważniejsze, kilku osobom, które we mnie wierzyły jestem winna przeprosiny. Tak nie miałam racji i nie udało mi się udowodnić, że środek ten jest nie skuteczny ( aczkolwiek gdybym miała się zastosować do ulotki racja byłaby moja). Przepraszam.